logo

logo

sobota, 24 maja 2014

Kremówka

To chyba najpyszniejsze ciasto, jakie zrobiłam. Delikatne, kremowe, wilgotne. Takie ciasto z prawdziwego zdarzenia, przekładane kremem, nie żaden tam gotowiec z proszku czy zwykły biszkopt. Kremówka była prezentem urodzinowym dla męża, więc musiała być super. No i była.. na samo wspomnienie aż ślinka leci :) 
Uwielbiam wypieki z wszelkiego rodzaju kremami, budyniem i śmietaną. Najlepiej, jak są warstwowe, dodatkowo z owocami lub kruszonką. Innymi słowy, ciasta, do których trzeba się przyłożyć, którym należy poświęcić trochę czasu i uwagi, są najsmaczniejsze.
I taka też jest ta kremówka. Inspiracją do jej zrobienia były dziesiątki próśb o jej kupno, przy okazji każdego prawie wyjścia do sklepu. I okazało się, że to domowej roboty jest nieporównywalnie smaczniejsze, a jego wykonanie nawet w połowie nie było tak trudne, jak myślałam, że będzie. Pomógł mi ten przepis, troszkę ten, lecz dodałam też troszkę serca :) I wyszło super.



Potrzebne składniki:

Ciasto:

- 2 opakowania ciasta francuskiego

Krem:

- 3 szklanki mleka pełnotłustego
- 1/4 kostki masła
- 100 g cukru pudru
- 3 żółtka
- opakowanie cukru waniliowego
- 3 łyżki mąki pszennej
- 4 łyżki mąki ziemniaczanej

Bita śmietana:

- 500 ml śmietany kremówki 36 %
- 5 łyżek cukru pudru
- 2 opakowania śmietanfixu (opcjonalnie)

Sposób wykonania:

Ciasto: piekarnik rozgrzać do 200 stopni. Każdy z płatów ciasta francuskiego rozłożyć na płaskiej blasze na papierze do pieczenia, i dość gęsto ponakłuwać widelcem. Piec przez ok.25 minut, przekłuwając wszystkie bąble, które powstaną podczas pieczenia. Ciasto będzie rosło, ale należy dopilnować, by było płaskie i dobrze wypieczone.

Krem: w szklance mleka rozmieszać żółtka, mąkę pszenną i ziemniaczaną. Pozostałe mleko zagotować, dodając cukier puder, cukier waniliowy i masło. Zmniejszyć płomień i powoli, ciągle mieszając, wlać masę z jajkami. Chwilę zamieszać, po czym przelać do miseczki i zostawić do ostudzenia.

Bita śmietana: do misy miksera wlać śmietanę i ubijać na średnich obrotach, powoli dodając cukier puder. Dodatkowo można dodać śmietanfix, żeby masa była bardziej trwała. Postępować zgodnie z instrukcją na opakowaniu, zazwyczaj jest to 1 opakowanie na 250 ml śmietany.


Do foremki ułożyć jeden płat ciasta, nakłuwaną stroną do góry. Jeżeli jest taka potrzeba, ciasto należy przyciąć do kształtu formy. Wyłożyć wystudzony ( to jest bardzo istotne! ) krem i równo rozsmarować. Na wierzch wyłożyć bitą śmietanę. Drugi płat ciasta podzielić na desce do krojenia na 12 kwadratów, i ułożyć je równo obok siebie na kremie. W ten sposób dużo łatwiej będzie podzielić ciasto na porcje. Posypać cukrem pudrem,i najlepiej schłodzić. Ciasto odrobinę zmięknie, nabierze wilgoci od kremu, a smaki idealnie się połączą.










wtorek, 20 maja 2014

Muffinki bananowe

Najlepsze, najczęściej przeze mnie przygotowywane, najdelikatniejsze, muffinki bananowe. Idealne, kiedy w misce z owocami zalegają już czarne, bardzo dojrzałe banany, których nikt nie chce zjeść. Wtedy wyciągam potrzebne składniki, a są to takie produkty, które zawsze są w kuchni. Żadnych dziwactw ani delikatesów. Po prostu mąka, jajko, cukier i olej. A po 20 minutach mamy piękne, złociutkie, mięciutkie jak puch muffinki, które pięknie rosną, więc są bardzo efektowne na przyjęcie gości na popołudniowej kawce. Przepis pochodzi z książki "Nigella ekspresowo" Nigelli Lawson.



Potrzebne składniki:

- 3 dojrzałe banany
- 125 ml oleju roślinnego
- 2 jajka
- 250 g mąki
- 100 g cukru
- pół łyżeczki sody oczyszconej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 100 g czekolady



Banany rozgnieść widelcem na papkę, a piekarnik rozgrzać do 200 stopni. W misce roztrzepać jajka, dodać olej i wymieszać. W drugiej misce wymieszać mąkę, cukier, proszek do pieczenia i sodę oczyszczoną. Banany połączyć z jajkami i olejem, a następnie wlać całość do suchych składników. Dodać posiekaną czekoladę, i wymieszać widelcem tylko do momentu, aż składniki się połączą. Przełożyć do papilotek, nakładając masę mniej więcej do 3/4 wysokości.
Piec w temperaturze 200 stopni przez 18-20 minut, na złoty kolor.
















poniedziałek, 19 maja 2014

Królewskie śniadanie, czyli jajka sadzone na szparagach

Wykwintne i bardzo eleganckie. Pieszczą podniebienie swoją delikatnością i kruchością. Szparagi ugotowane na parze przykryte kołderką z jajka sadzonego, gdzie białko jest ścięte a żółtko pięknie wypływa,zalewając talerz złocistą barwą. Idealne śniadanie na wiosenny niedzielny poranek.

Potrzebne składniki:

- 5 szparagów zielonych
- 2 jajka
- łyżka masła
- sól, pieprz









Szparagi, po odcięciu zdrewniałych końcówek, ugotować na parze ok. 5-8 minut. Jajka usmażyć na masełku w ulubiony sposób, u mnie białko dość mocno ścięte, a żółtko płynne. Posolić, popieprzyć. Wyłożyć na ugotowane szparagi, i zjeść, najlepiej ze świeżą bułką posmarowaną masłem.


środa, 14 maja 2014

Szparagi z makaronem, czosnkiem i cytryną

Wiosna, ach wiosna! Na dobre zagościła już najpiękniejsza pora roku, moja ulubiona zresztą. Kwiaty kwitną, słońce świeci, wszelkiego rodzaju robaczki budzą się i rozpoczynają swoją ciężką pracę w ogrodzie natury. Najbardziej lubię wyprawy na rynek - dostaję tam oczopląsu na widok świeżych warzyw, owoców, intensywnych kolorów nowalijek. Najchętniej kupiłabym wszystko: botwinkę, młodą kapustkę, ziemniaczki, marcheweczkę, fasolkę i szparagi, a na deser jeszcze kupiłabym kalafiora... I tak jest zawsze, za każdym razem gdy jestem na rynku. Ale ostatnim razem udało mi się opanować moje zapędy, i zdecydowałam, że będę kupować wszystkie te świeżynki po kolei. I z każdej przygotuję co najmniej 2-3 dania, żeby wykorzystać ich wszystkie walory.
Na pierwszy ogień wzięłam szparagi. Zielone, piękne i dorodne. Pierwszy przepis pochodzi z książki Nigelli Lawson "Lato w kuchni przez okrągły rok". Połączenie delikatnych szparagów z makaronem okazało się rewelacyjne, a do tego wykonanie zajmuje nie więcej niż 30 minut. Zdrowo, pysznie, aromatycznie... Pycha!


Potrzebne składniki:

- pęczek szparagów zielonych
- 250g makaronu
- 100 ml oliwy
- 3 ząbki czosnku
- sok i skórka z połowy cytryny
- 2 łyżki posiekanej natki pietruszki

Odłamać ze szparagów twarde, zdrewniałe końcówki, a łodygi pokroić ukosem na 2cm kawałki. Główki pozostawić w całości. W garnku do gotowania na parze zagotować wodę, i gotować szparagi ok. 5 minut, do miękkości. W drugim garnku ugotować makaron al dente. Najlepiej, żeby było to rigatoni lub penne, w każdym razie krótki i gruby makaron jest tu wskazany.

Na patelni rozgrzać oliwę i podsmażyć na złoto drobno posiekany czosnek. Zdjąć z ognia i dodać sok z cytryny. Gdy makaron będzie gotowy, przełożyć go na patelnię, dodać szparagi i dobrze wymieszać.
Przełożyć na talerze, posypać siekaną natką i startą skórką z cytryny.


wtorek, 13 maja 2014

Żytni chleb na zakwasie

No i wreszcie jest. Prawdziwy, pachnący, bez sztucznych dodatków, na prawdziwym, samodzielnie wyhodowanym zakwasie. CHLEB. Mój pierwszy w życiu, pyszny chleb. Długo szukałam odpowiedniego przepisu, z którego mogłabym go upiec. Przeszukałam wszystkie moje książki kucharskie, znajome blogi i wycinki z gazet, i w końcu trafiłam na tą stronę. Chlebek żytni na zakwasie jest przepyszny. Ciemny, z mąki razowej z dodatkiem ziaren słonecznika. Z czystym sumieniem polecam ten przepis, jest sprawdzony wielokrotnie, i za każdym razem chlebek wychodzi. Nie czerstwieje nawet po tygodniu, nie pleśnieje i nic się z nim nie dziej.  Przepis łatwy, aż zdumiewająco łatwy, ale wymaga czasu.I trochę serca,żeby wyhodować zakwas. Oczywiście, można pójść na skróty, i użyć zakwasu podarowanego Wam przez kogoś, kto ma już swój ( dla chętnych u mnie też coś się znajdzie). Ale decydowanie polecam i zachęcam do przygotowania zakwasu własnoręcznie, bo tak na prawdę nie jest to zadanie trudne. Szczerze powiem, że jestem bardzo bardzo dumna z tego chleba, za każdym razem kiedy go piekę.

  Do przygotowania zakwasu potrzebny będzie czysty, wyparzony 1-litrowy słoik, mąka żytnia razowa typ 2000, woda i trochę czasu. Pierwszego dnia należy zmieszać 50 g mąki i 50 g przegotowanej wody. Ja używam wagi kuchennej, ale nie jest to konieczne, ponieważ tutaj chodzi o proporcję wody i mąki, ważne aby wynosiła 1:1, czyli jedna porcja mąki i jedna porcja wody. Konsystencja jest dość gęsta, ale taka ma właśnie być. Słoik należy przykryć gazą lub ściereczką, za żadne skarby nie zakręcać!- i odstawić w ciepłe miejsce na dobę. U mnie zakwas ma swoje miejsce w szufladzie pod płytą grzewczą, jest tam bardzo dobra temperatura. Idealnie byłoby mieć 24-27stopni, ale nie ma co tego mierzyć.

Drugiego dnia zakwas znacząco zwiększy swoją objętość, pojawią się pęcherzyki powietrza. Należy połowę masy wyrzucić, a do reszty dodać 50 g mąki i 50 g wody, zamieszać, przykryć i odstawić w to samo ciepłe miejsce.

Trzeciego dnia, a także czwartego, piątego i szóstego, należy powtórzyć całą procedurę, tj. wyrzucić połowę zakwasu, dodać 50 g mąki i 50 g wody. W tych dniach zakwas będzie zmieniał swój wygląd, będzie bardziej brązowy niż na początku, będzie w nim sporo pęcherzyków powietrza, a zapach będzie kwaskowaty, nieco acetonowy. Tak ma być. Zakwas pracuje, i po tym czasie jest już dość stabilny.

Siódmego dnia nadchodzi moment, na który czekamy od tygodnia. Czas na upieczenie chleba. Należy jeszcze jeden raz odrzucić połowę zakwasu, dodać mąkę i wodę, zamieszać i poczekać, aż pojawią się pęcherzyki powietrza, tzn. aż zakwas będzie aktywny. I wówczas można przystąpić do pieczenia chleba. Przepis pochodzi z tej strony:

Potrzebne składniki:

- 6 łyżek zakwasu żytniego
- 300 g mąki żytniej razowej
- 300 g mąki pszennej luksusowej
- łyżka soli
- 600 ml przegotowanej ciepłej wody
- 100 g słonecznika i garść do posypania



W misce zmieszać oba rodzaje mąki i sól, dodać słonecznik, 6 łyżek aktywnego zakwasu żytniego i wodę. Wszystko dokładnie wymieszać drewnianą łyżką, do uzyskania gładkiego, dość gęstego i klejącego ciasta.
Przełożyć do formy keksówki 35 cm x 12 cm wyłożonej papierem i uklepać łyżką, żeby uszło powietrze, zapobiegnie to powstawaniu pustych przestrzeni w chlebie. Posypać słonecznikiem i przyklepać go ręką. Całość szczelnie owinąć folią spożywczą i odstawić w ciepłe miejsce na 4-6 godzin, a przynajmniej do czasu, gdy ciasto urośnie do brzegów foremki.

Piekarnik rozgrzać do 240 stopni. Wstawić wyrośnięty chleb i piec 10 minut, po czym obniżyć temperaturę do 200 stopni, i piec jeszcze godzinę. Po tym czasie chlebek będzie brązowy, wypieczony i gotowy.



Printfriendly